Borne Sulinowo – VII Zlot Pojazdów Militarnych – dzień 2

***** Tekst utworzony 20.04.2011r. *****

Nie można powiedzieć, żebym się dzisiaj wyspał… Ten dmuchany materac mimo swojej grubości, nie jest zbyt wygody. Do tego ten smród. Fuuu! Za każdym razem kiedy się przebudzałem, żeby się przewrócić, docierał do mnie ohydny, ostry zapach gumy, z której zrobiony jest materac. Bleee! Ale skoro wybraliśmy się na militarny zlot, to powinniśmy być zadowoleni. W końcu to prawie jak wojna, a tam śpi się nawet w okopach… Po śniadaniu po raz kolejny, wybraliśmy się na tankodrom. Dzisiaj ludzi było kilka razy więcej, niż wczoraj. Sobota, więc nie ma się co dziwić… Od razu zająłem sobie dobre miejsce przy „torze” i razem z tatą obserwowaliśmy pędzące maszyny…

Co godzinę, strażacy polewali tankodrom wodą, żeby chociaż trochę zmniejszyć ilość kurzu i pyłu w powietrzu. Prawdę mówiąc niewiele to dawało, ponieważ już po kilku minutach piach był ponownie suchy jak pieprz… Żeby trochę odpocząć od spalin, oddaliliśmy się od głównego teatru działań, w celu odetchnięcia świeżym powietrzem. Nie było to wcale takie łatwe…

Obeszliśmy kawałek starego poligonu. Pierwsze co zrobiłem, to zapuściłem się w głąb do jakiegoś niedokończonego, opustoszałego magazynu…

Później podjechałem do takiego sporego, piaszczystego dołu, gdzie wcześniej widziałem szalejące quady. Dobrze, że ich teraz nie było, ponieważ tylko najedliby się wstydu 😉 Mój „wózek inwalidzki” pokonywał ten piach z dużo większą gracją i w lepszym stylu od nich. Ani razu nie ugrzęzłem, w którejś z kolein, a tamci i owszem. Pierwszy raz miałem okazję przetestować SuperFour’a w tak nieprzystępnym terenie i muszę przyznać, że przeszedł moje najśmielsze oczekiwania. Szedł przez te wydmy, jak amerykańskie czołgi M1 Abrams podczas wojny w Zatoce. Albo i lepiej 😉

Muszę przyznać, że podczas tej offroad’owej przejażdżki, trochę się zmęczyłem. Czułem nawet pot na plecach. Ale warto było. Teraz już przynajmniej wiem, co czują quadowcy, którzy dają czadu na swoich terenowych wozikach. Bajka… Żeby ochłonąć, znowu zadokowaliśmy przy tankodromie i oglądaliśmy wozy bojowe z całej europy. Kiedy byliśmy już cali czarni od pyłu, postanowiliśmy się wycofać i wróciliśmy na parking Domu Pomocy Społecznej, gdzie stał nasz samochód i przyczepa. Otrzepaliśmy się, zapakowaliśmy i pojechaliśmy do Szczecina na w pełni zasłużoną kąpiel…

Mimo wszystko było super. Takie zloty to naprawdę coś wspaniałego i wartego zobaczenia, a właściwie przeżycia na żywo. Ale ostrzegam! Jeżeli nie lubisz hałasu, zapachu spalin i chodzisz tylko w szpilkach, to zdecydowanie nie jest impreza dla Ciebie 😉

***** Tekst utworzony 20.04.2011r. *****

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *