***** Tekst utworzony 22.01.2011r. *****
LASEK ARKOŃSKI
Na początku kwietnia przyszedł ciepły front i zrobiło się całkiem sympatycznie. Może nie było upałów, ale powyżej 18°C na pewno. Trzeba było rozpocząć intensywne przygotowania do sezonu, a wiadomo – im szybciej, tym lepiej. W sobotę 4.04. zapakowaliśmy SuperFour’a do przyczepy i pojechałem razem z moimi rodzicami do szczecińskiego Central Parku. W Stanach mają Las Vegas, na Wyspach Kanaryjskich Las Palmas, a my mamy Las Arkoński 😉 Oficjalna nazwa na mapach to Park Leśny Arkoński. Razem z Parkiem Kasprowicza, który zaczyna się w samym centrum przy Urzędzie Miasta, tworzą zespół przyrodniczo-krajobrazowy. To prawdziwe serce i płuca Szczecina. Można tu znaleźć liczne ścieżki spacerowe i rowerowe, tor saneczkowy, a nawet wyciąg narciarski. Do tego mamy do dyspozycji miejskie kąpielisko oraz ośrodek sportów konnych. Mieści się tam również stadion Arkonii Szczecin, gdzie są organizowane różne imprezy, nie tylko sportowe. To wspaniałe miejsce do aktywnego wypoczynku i rekreacji bez względu na porę roku. Na tych 100 ha2 każdy znajdzie coś dla siebie… Mi najbardziej spodobały się oczywiście ścieżki rowerowe. Na marginesie mówiąc – mucha nie siada 😉 Poza kilkoma wizytami na stadionie Arkonii, nigdy wcześniej nie zapuszczałem się w głąb Lasku Arkońskiego. Nie miałem takiej potrzeby, ponieważ jedynie mogłem wybrać się tam na spacer na zwykłym wózku elektrycznym. Osobiście nie jestem zwolennikiem spacerowania, bo uważam, że na spacer to wyprowadza się zwierzęta 😉 Ale jeżeli któraś z moich cichych fanek chciałaby się ze mną wybrać na przechadzkę po parku to na pewno nie odmówię, bądźcie spokojne. Wróćmy do wydarzeń z tamtej soboty… Pogoda była super, więc nie trudno się domyśleć, że w parku były tłumy. Nie było gdzie zaparkować normalną osobówką, a co dopiero naszym „autobusem” z przyczepą. Celem wycieczki oprócz eksploracji nowych ścieżek, był trening mojej mamy w obsłudze SuperFour’a oraz przyczepy. Musiała być na bieżąco w temacie, ponieważ za tydzień planowaliśmy wyjazd do Wągrowca. W Lasku Arkońskim było naprawdę klawo. Dojechaliśmy do jeziora Głębokiego i zawróciliśmy w stronę Teatru Letniego, który z kolei mieści się w Parku Kasprowicza. Stamtąd wróciliśmy na parking niedaleko stadionu Arkonii i pojechaliśmy do domu. Nie odczułem, żeby SuperFour zastał się przez zimę, na każdym z OS-ów szedł jak burza…
WĄGROWIEC 2009
W piątek 10.04. popołudniu tata zawiózł mnie do Wągrowca. Jakby ktoś z Was nie wiedział gdzie to jest to dodam, że to miasteczko mieści się 60 km na północ od Poznania, a jak nie wiecie gdzie jest Poznań to ja już Wam nie pomogę 😉 Spędziłem tam Wielkanoc, w sumie wczasowałem się tam 9 dni. Razem ze mną była moja mama i babcia. Stacjonowałem w ośrodku WIELSPIN nad jeziorem durowskim. Czuję się tam jak w domu, od 1998 spędzaliśmy tam nawet po 2 miesiące w roku. Pogoda nam dopisała, w ogóle nie padało, ale z drugiej strony mogłoby być trochę cieplej. Oprócz świątecznego obżarstwa, codziennie po objedzie staraliśmy się z mamą gdzieś pośmigać. W Wągrowcu nie ma zbyt wiele ścieżek rowerowych, za to jest kilka szlaków. Nigdzie nie mogliśmy dostać jakiekolwiek mapy okolicy, przez co nawigacja była niezwykle utrudniona. Tam naprawdę jest gdzie jeździć. Mają tam kilkanaście jezior, pełno lasów, no i miasteczko też jest całkiem sympatyczne. Przez ponad tydzień zjeździliśmy pobliskie wsie, m.in. Bartodzieje, Kobylec, Żelice, Rudnicze, Bobrowniki. Oprócz tego, w samym Wągrowcu, przebyliśmy Szlak Cysterski. Na jego trasie zwiedziliśmy Klasztor Cystersów z XIV wieku, park miejski i chyba największy bajer w okolicy – bifurkację. Co to takiego? A więc, przez Wągrowiec przepływają dwie rzeczki, Nielba i Wełna. Kilometr od centrum mieściny, te cieki krzyżują się. Prowadzono tam szereg badań i „amerykańscy” naukowcy dowiedli, że wody w obu rzekach nie mieszają się… Jedzie mi tu czołg? Nie sądzę… Co prawda jeżeli wrzucimy np. do Nielby gałązkę, to popłynie ona dalej Nielbą. Z Wełną jest tak samo… Tablica, która stoi w pobliżu bifurkacji informuje, że to jedyne takie zjawisko na świecie. Albo to rzeczywiście jakiś cud, albo od lat mają dobrego PR-owca. Chociaż za mało to rozreklamowane jak na taki kaliber. Zawsze organizowano nam wycieczki Szlakiem Cysterskim, za pomocą ośrodkowego melexa. Teraz mogłem przejechać tę trasę swoim własnym „melexem”. WIELSPIN jest umiejscowiony na samym końcu miasta. Centrum mieści się po drugiej stronie największego w okolicy jeziora, także dawniej, za pomocą zwykłego wózka, podróż w jedną stronę np. do sklepu wędkarskiego, zajmował grubo ponad godzinę. Była to prawdziwa wyprawa, a teraz SuperFour plus rowerek i miasto zdobyte w 15-20 minut. Kilka razy wyciągnęliśmy babcię na spacer z kijkami do pobliskiego lasu (foto), bo tak cały czas siedziała w pokoju. Nie bójcie się, nie ganiała za mną 15 km/h. Co prawda nadawałem tempo, ale spacerowe 😉 Podsumowując, nie wiem ile kilometrów przejechałem podczas tego pobytu, ponieważ licznik, jak zwykle nawalał. Z wyliczeń z mapy, było to zaledwie około 100 km. Byłem w Wągrowcu chyba z 50 razy i to w zupełności wystarczy. Czas rozwijać nowe horyzonty i odkrywać nieznane miejsca…
NOWA ŚCIEŻKA W DĄBIU
Po powrocie do Szczecina, poznawałem odległe zakątki Prawobrzeża. W kwietniu, w okolicy lotniska w Dąbiu, oddano do użytku nowiusieńką asfaltową ścieżkę rowerową, wzdłuż ulicy Przestrzennej. Trzeba było poddać ją poważnym testom, a kto to zrobi lepiej ode mnie? Więc jak mówi moje główne motto życiowe – niema co pierd….ć, trzeba zapierd….ć!!! 😉 Testy przebiegały bez zakłóceń, ruch na ścieżce był naprawdę znikomy. Trzeba otwarcie przyznać, że zrobili ją na standardzik europejski, pierwsza klasa. Dzięki tej trasie, do mojego menu, mogłem dołożyć nowy szlak wokół lotniska. I co najważniejsze, otworzyła się przede mną droga do centrum miasta…
***** Tekst utworzony 22.01.2011r. *****