Świeradów-Zdrój 2009 – dzień 11. – Do zobaczenia za rok…

***** Tekst utworzony 3.03.2011r. *****

30.07.2009r. – czwartek

Niestety dzisiaj wracamy do Szczecina… Jako że do domu daleko, a doba hotelowa kończy się o 12-tej, nie było mowy o jakiejkolwiek przejażdżce po okolicy. Po śniadaniu spakowaliśmy się, wszystkie manele wrzuciliśmy do samochodów i w czwórkę poszliśmy na kolejkę gondolową. W końcu jakoś musieliśmy pożegnać się ze Świeradowem w okazały sposób. Do tego nie było lepszego miejsca, jak Stóg Izerski, z którego widać całe miasteczko…

Zjedliśmy po drożdżówce (oczywiście z jagodami), pomedytowaliśmy przez chwilę na wysokości 1060 metrów n.p.m. i musieliśmy powoli wracać. Pogoda była wspaniała. Aż żal było stamtąd wyjeżdżać…

Tylko babcia nas poganiała. Prawdę mówiąc, to ona była już spakowana i gotowa do wyjazdu od poniedziałku 😉 Ogólnie to jej się podobało w Świeradowie, ale wiadomo – wszędzie dobrze, ale w domu najlepiej…

Jedenaście dni minęło piorunem. Nie było dnia, który mógłbym zaliczyć do nieudanych. Każdy był inny i obfitował w nowe, wspaniałe przeżycia. Gdyby nie SuperFour, pewnie nigdy nie odwiedziłbym tego zakątka Polski, bo po co? Zapomniałbym napomnieć o Czechach, gdzie spędziłem z mamą dwa niesamowite dni… Nove Mesto pod Smrkem i Frydlant zawsze będę wspominał z uśmiecham na twarzy. A z atrakcji po naszej stronie, to bardzo polubiłem kolejkę gondolową pomimo tego, że nie mogłem wjechać do niej moim wszędołazem 😉 Sam Świeradów też jak dla mnie bomba. Jedynym minusem uzdrowiska jest średnia wieku kuracjuszy, która wynosi na oko 70 lat. Jedna babcia w windzie, powiedziała do mojego taty – Chłopczyku, wciśnij jedynkę 🙂 Ale z drugiej strony, dzięki temu, w całym mieście panuje spokój i cisza. Czasami tylko śmignie jakiś rozpędzony quad z kolarką za plecami i narobi hałasu… 😀

W życiu jestem perfekcjonistą. Zawsze znajdę coś, co można by poprawić lub zrobić lepiej, ale mimo wszystko, wywożę stąd masę wspaniałych wspomnień i ciekawych przeżyć. Taki pobyt, jak dla mnie, był bezcenny. Dokonałem rzeczy, o których nawet nie śniłem. Zebrałem sporo doświadczeń i wprawiłem się jeszcze bardziej w jeździe moim bolidem, który na marginesie spisał się na medal.

Za rok na pewno tu wrócimy, żeby dalej kolekcjonować nowe, niezapomniane wrażenia!

***** Tekst utworzony 3.03.2011r. *****

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *