Lübbenau 2011 – dzień 5. – W końcu wyjrzało słońce…


***** Tekst utworzony 29.07.2011r. *****

Mamy dzisiaj niedzielę. Niestety przez ostatnie trzy dni, nie udało mi się zaliczyć jakiejkolwiek przejażdżki za sterami mojego wehikułu. Wszystko przez pogodę, która mówiąc krótko jest do… niczego. W piątek było jeszcze w miarę znośnie. Przedpołudniem wybraliśmy się razem z naszymi gośćmi na spacer po Lübbenau. Podczas tej przechadzki, trzykrotnie musieliśmy chować się przed deszczem… Wczoraj natomiast zostaliśmy już sami, ale mimo tego plan dnia wyglądał bardzo podobnie. Około dwunastej ubraliśmy się w kurtki, zabraliśmy ze sobą hotelowy parasol i udaliśmy się na przechadzkę. Najpierw zaliczyliśmy park zamkowy, a później przeszliśmy się na stare miasto. Na jednym z ulicznych słupów zaobserwowałem bardzo interesującą wlepkę…

Była to jedyna naklejka jaką widziałem w Lübbenau. Jak widać Pogoń rządzi nawet tutaj 😉 Wieczorem ja zostałem w pokoju i zabrałem się za pisanie bloga, a mama poleciała na tutejszą „Noc Muzeów”. W Niemczech (przynajmniej tutaj w Spreewald’zie), wygląda to troszeczkę inaczej niż u nas. W Polsce w te dni można zazwyczaj odwiedzić różne wystawy za darmo. Tutaj jest tak, że trzeba zapłacić za wejście, ale za to na wszystkich uczestniczących w tym całym procederze, już przy samym wejściu czeka darmowy bratwurst, czyli wszechobecna w całych Niemczech kiełbasa. Co kraj, to obyczaj 😉

Dzisiaj również temperatura na zewnątrz nie pozwoliła nam na wymarsz w głąb tutejszych „błot”. I tak raczej siedziałbym w bazie, ponieważ o czternastej ruszał wyścig F1… Godzinę po nim, niebo zaczęło się przejaśniać i nawet na moment pokazało się słońce… Jutro zapowiada się wspaniały dzień. Liczę na to, że w końcu zaliczymy jakąś konkretną trasę szlakiem ogórkowym…

***** Tekst utworzony 29.07.2011r. *****

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *