Tuning czas zacząć…

***** tekst utworzony 15.01.2011r. *****

 

Wczoraj nie mogłem zasnąć… Do drugiej w nocy planowałem w myślach podróże na najbliższy miesiąc. Uświadomiłem sobie, że poza terenem wokół mojej dawnej szkoły i centrami handlowymi, nie znam okolicy… Dzisiaj, po obowiązkowym porannym Liptonie, zamówiłem w Internecie kilka map. Nie ma jak na razie szans, żeby przestało padać, więc po śniadaniu poprosiłem Rafała, żeby przyniósł mi notes. Musimy zabrać się za prawdziwą indywidualizację i tuning bolidu…

Trzeba powiedzieć to otwarcie – Niemcy, razem ze Szwajcarami, którzy projektowali SuperFour’a, mogli trochę bardziej wysilić mózgi i wprowadzić kilka „ulepszeń”… Największym bublem jest chyba brak prędkościomierza. Komputer pokładowy zapisuje cały czas prędkość i przebieg pojazdu. Wystarczyło tylko zamontować wyświetlacz i byłoby ok, ale nie, bo po co? Przecież oni tym nie będą jeździli… Rowerowy licznik prędkości trafił jako pierwszy na listę zakupów. Kolejna sprawa to brak jakiegokolwiek schowka. Na tył zamontuję duży kufer motocyklowy, a po bokach dwie rowerowe sakwy. Jak to mówią – lepiej nosić, niż się prosić 😉 Do tego jeszcze pokrowiec na okulary przyczepiany do ramy i będzie git. A propos okularów to też się jakieś nowe Oakley’e przydadzą… Żeby podczas wycieczek nie odwodnić się tak jak ostatnio w Klagenfurcie, trzeba doposażyć SuperFour’a w uchwyt na bidon. Wczoraj, u Thomasa, zamówiliśmy transformator i specjalną wtyczkę, dzięki której będę mógł zamontować gniazdo zapalniczki samochodowej. Nie ulega wątpliwości, że takie rzeczy powinny być w standardzie! Nie mam racji? Nawet nie ma gdzie podładować telefonu czy nawigacji… Właśnie, właśnie – jeszcze uchwyt do komórki z przyssawką na szybę. Nie wyobrażam sobie samochodu bez porządnego systemu „car audio”, a że moje cacko to prawie auto, nie może zabraknąć głośników i ipod’a… No i nie obędzie się bez zastawu krótkofalówek do porozumiewania się pomiędzy mną i moją świtą. Ostatnią rzeczą, jaka przyszła mi dzisiaj do głowy, to „trzymak” mapy, ale to wykonam sobie sam…

Co do wyglądu, SuperFour prezentuje się całkiem nieźle. Ale bez kilku zabiegów upiększających w moim spa się nie obejdzie. Na dzień dobry trzeba poodklejać wszechobecne logo Otto Bock’a i przede wszystkim zdjąć trójkąt ostrzegawczy z tyłu siedzenia, który jest obowiązkowy na terenie Niemiec… A co ja jestem koparka, żeby jeździć z czymś takim? No way! Muszę zamówić na Allegro rejestrację, oczywiście Z1 SZUMI 😉 W Polsce jak na razie nie ma możliwości rejestracji takich pojazdów, a szkoda. W takim wypadku będę śmigał z imitacją… Zaopatrzę się również w kilka rajdowych naklejek, m.in. RECARO, MOMO, BREMBO, APPLE, MOTOROLA. A na tyle walnę taki znaczek, żebym mógł parkować na kopertach 😉

Lista zakupów wyszła całkiem spora i to pewnie dopiero początek wydatków związanych z moim nowym hobby. Szkoda, że renta przychodzi tylko raz w miesiącu 😉 Ocho… Właśnie przyszedł mail od tapicera. Pierwszy wolny termin ma w lutym 2009. Niech będzie… Zrobimy na fotelu czarną skórę z kontrastującą białą nicią. Co Wy na to?

***** tekst utworzony 15.01.2011r. *****

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *